wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 1



   
 ,,Uczu­cia są jak wil­ki, te które na­kar­misz przetrwają."


   Ciepłe promienie porannego słońca przedzierały się przez gęste listowie lasu oświetlając ekran czarnego HTC. Brunet co chwila mrużył oczy by przyjrzeć się wyświetlanej godzinie i z każdą minutą coraz bardziej się niecierpliwił, a Stiles Stilinski był dość porywczym chłopakiem oraz takim, który nie potrafi trzymać języka za zębami. Zakołysał się na stopach rozglądając na boki raz po raz zatrzymując wzrok na spacerujących obok chrząszczach. Jego umysł przypominał ul rozwścieczonych, a bardziej spanikowanych os. Przygryzł dolną wargę wystukując cichy rytm o plastikowy breloczek od kluczyków do Jeep’a. Ponownie zerknął na wyświetlacz telefonu tym razem dokładnie studiując każdą cyferkę. Elektroniczne kreseczki formowały zgodną całość. 7:50. Aż lekko podskoczył zwracając przy tym uwagę swoich dwóch towarzyszy, którzy nie za bardzo go interesowali. Napotkał pytające spojrzenie Scott’a McCall’a najlepszego przyjaciela, a zarazem wilkołaka.
   -Możecie trochę szybciej? Za dziesięć minut zaczynamy lekcje-odparł i posłał uprzejmy uśmiech drugiemu rozmówcy.
   Derek Hale również uzdolniony jak nastolatek mruknął coś do siebie krzyżując ręce na piersi. Zapewne była to kolejna docinka o charakterze chłopaka, bądź po prostu wyraz niezadowolenia, że wciął się w pół zdania. Stiles wywrócił teatralnie oczami próbując skupić się na poruszonym temacie, lecz na nic zdały się jego wysiłki. Miał wrażenie jakby wszystkie zmysły były wyostrzone, a każdy nawet najdrobniejszy szmer docierał do niego ze zdwojoną siłą. Potrząsnął gwałtownie głową by oczyścić ją z wszelakich nic nieznaczących rzeczy, po czym znów wsłuchał się w wymianę zdań.
   -Dobra, dobra. Co to ma z nami wspólnego?- spytał McCall wyrzucając wymownie ręce w niebo.
   -Jak na razie nic, ale bądźcie ostrożni-oznajmił najstarszy ze zgromadzonych.
   -Ja też?- odezwał się zdezorientowany Stilinski.
   Dopiero, gdy zobaczył minę Hale’a zorientował się, że nieświadomie wypowiedział na głos swoje nurtujące myśli. Skulił się w sobie niczym mały piesek, a przecież to nie on co noc gania po lesie.
   -Nie było pytania.
   -Wracając to czy myślisz, że każdy kto się wprowadzi do Beacon Hills musi być mordercą? Rozumiem. Argent’owie narobili małego zamieszania, ale ich już nie ma , nie można stawiać fałszywych osądów- ton Scott’a był twardy i oskarżycielski.
   W sumie już sam nie pamiętał kiedy odezwał się w taki sposób do kogokolwiek.
   -No właśnie bez nich to się tu nic nie dzieje. Takie nudy, że aż konie na palcach gwiżdżą, a psy …-urwał czując na sobie piorunujący wzrok Derek’a.
   Po raz kolejny wtrącił nie potrzebnie swoje trzy grosze.
   -Stiles daj spokój-mruknął wilkołak stukając nerwowo palcem w udo.- Musimy lecieć jakbyś coś wiedział daj znać.
   -Wiem jeszcze tyle, że mieszkają nie daleko. Numer domu bodajże 146-odparł mężczyzna odprowadzając ich wzrokiem.
   Drogę do samochodu pokonali dość szybko i bez słowa. Żaden z nich nie miał ochoty rozmawiać na temat spóźnień, które o tej godzinie były już nie uniknione oraz co najgorsza kolejnym wezwaniu rodziców.
   Od czasu śmierci Allison Argent. Stiles jako prawdziwy towarzysz na dobre i na złe próbował pomóc swojemu przyjacielowi w nauce, ale też w normalnych codziennych sprawach. Co nie za dobrze mu to wychodziło, bo oceny zaczęły spadać o jeden stopień. Choć jedno osiągnięcie może z dumą zapisać sobie na pustej jak na razie liście, bo  przez długie miesiące próbował oduczyć Scott’a chodzenia na cmentarz i dzień w dzień czytania tego samego tekstu na marmurowej płycie. Wiedział, że będzie to trudne zadanie, lecz nie poddał się.
   -Cholera-syknął brunet widząc przed sobą dobrze znane mu koguty.
   Czerwone i niebieskie światła radiowozów odbijały się od okien pobliskich domów, a krążący wokół funkcjonariusze robili nie małe zamieszanie.
   -Stiles… czy to nie ten dom, o którym mówił Derek?- spytał przyglądając się małej metalowej blaszce wiszącej koło drzwi.
   Zmrużył oczy by dostrzec lekko zakurzony numer, lecz nie pozwalało mu się skupić ciche pukanie w szybę Jeep’a.
   -Cześć tato!- krzyknął Stilinski wystawiając łokieć po za auto.
   -Dzień dobry proszę pana!
   -Cześć Scott-mruknął szeryf nie spuszczając wzroku z syna.- Jest już grubo po ósmej. Mogę wiedzieć po co wychodzisz przed siódmą skoro i tak spóźniasz się na lekcje?
   -Ja już dawno byłbym w szkole tylko Scott tak się grzebał-rzucił oskarżycielskim tonem.
   Chłopak spojrzał na niego marszcząc brwi.
   -No widzisz tato, więc jeżeli i tak jesteśmy już spóźnieni to co tam u ciebie?
   -Proszę cie zejdź mi z oczu-odparł przecierając dłonią twarz.
   -Mówisz i masz-ruszył niemal z piskiem opon nie zważając na uwagi ojca.
   Zanim jednak zdążyli całkowicie zniknąć z pola widzenia wilkołak przeczytał nazwisko widniejące na skrzynce pocztowej.
   Resztę trasy pokonali jak szaleni zwalniając jedynie na skrzyżowaniu, na którym i tak stracili parę cennych minut. Znaleźli wolne miejsce na pełnym po brzegi parkingu by po chwili mknąć po pustych korytarzach. Zatrzymali się dopiero przy sali biologicznej, złapali oddech, po czym wślizgnęli się najciszej jak tylko potrafili.
   -Panie McCall kolejne spóźnienie w tym tygodniu twoja matka pewnie się ucieszy na wizytę u mnie-odezwał się nauczyciel odkładając kredę.
   -Przepraszamy za spóźnienie coś nas zatrzymało-zaczął zbliżając się powoli do swojej ławki.
   Po klasie rozległy się szepty, gdy Stiles potknął się o własne nogi. W ostatniej chwili złapał się stolika i jak gdyby nigdy nic siadł na krześle. W te same ślady poszedł również jego przyjaciel jednak pod groźnym spojrzeniem mężczyzny po czterdziestce zajął miejsce bardziej uważając na leżące torby oraz plecaki.
   -No dobrze McCall proszę mi powiedzieć wszystko co wiesz o wilkach.
   Zamarł słysząc zaakcentowaną końcówkę. Pierwsza myśl jaka nawiedziła jego umysł to, to że ktoś o nim wie. Dokładnie poczuł jak jego puls przyspiesza, a dłonie zaciskają się w pięści.
   -Wilk. Rodzaj ssaka z rodziny psowatych. Obejmuje gatunki żyjące na terenach Europy, Azjii, Ameryki oraz Australii. Nazwa pochodzi od starego łacińskiego słowa canis oznaczającego psa. Wilk jest zwierzęciem drapieżnym. Jego najczęstszym miejscem zamieszkania, są leśne ostępy, rozległe równiny, tereny podmokłe, a także tereny położone wysoko w górach. Wilcze stado, zwane inaczej watahą potrzebuje obszaru od stu do trzystu kilometrów kwadratowych. Na danym terenie mogą współistnieć ze sobą dwa wilcze stada-zza pleców Scott’a rozległ się kobiecy głos.
   Odwrócił się powoli i ujrzał wysoką brunetkę o ciemnych oczach widocznie lekko zakłopotaną.
Od razu odwróciła wzrok kreśląc na swoim karku jakiś wzór.
   -Dziękuje panno Whitaker- ozwał się dumny nauczyciel wracając do tematu lekcji.
   Nie minęło nawet 5 minut, a na ławce Stilinski’ego wylądowała karteczka z krótka wiadomością. ,,Whitaker nr 146. Widziałem na skrzynce. To ona.”

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zaczynam od razu pierwszym rozdziałem bo nie przepadam za bardzo za prologami. Mam nadzieje, że takie wprowadzenie wam się podoba za wszystkie błędy przepraszam i bardzo prosze o zostawienie komentarza z opinią czy mam to dalej rozwijać
Do nastepnego xoxo 

10 komentarzy:

  1. Teen Wolf, piosenka FOB w playliście i zachęcający do czytania szablon - już uwielbiam to fanfiction!
    Bardzo lubię Twój styl pisania. Jest taki lekki i miło się to wszystko czyta. Wiedz, że masz we mnie wierną czytelniczkę ^^
    Czekam na rozwój akcji i dużo Stilesa jeśli można ♥
    PS. Jak podoba ci się piąty sezon TW? :3

    Zapraszam również na ff o Lokim: http://nie-upadaj-dla-mnie-loki-ff.blogspot.com/ ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, gapa ze mnie. Nie zauważyłam zakładki "spam" ;-; Wybacz mi, proszę.

      Usuń
  2. ahhhh....no
    miałam taaaki długi kom i tu mi się komp zaciął i nie ma :'(
    pfff
    nie będę tego jeszcze raz pisała...
    w każdym razie, postaram się mniej więcej streścić tamten kom
    !!! Będę czytała, bardzo fajnie że dodajesz gify, miejscami (moja opinia) twój styl jest dla mnie troszkę ciężki, jak to mniej więcej okres czasu w tw?? w senisie sezon?wiem że po śmierci allison, ale...no, oby jak najwięcej Stilesa <3
    i tak w sumie wyszło długo....

    OdpowiedzUsuń
  3. To pierwszy blog który czytam o Teen Wolf, bo zazwyczaj czytam o TVD, ale ten jest naprawdę dobry :) Ciekawa historia i w dodatku tajemniczą, bohaterką jest Emma Roberts <3 Stiles jak zwykle mnie rozwalił swoją gadką xd Szkoda że Allison nie żyję także i u Ciebie :( Zauważyłam, że masz trochę problemy z interpunkcją. Następnym razem musisz uważnie czytać to co piszesz to wtedy będziesz wiedziała gdzie mniej więcej stawiać przecinek. Nie chce być nie miła, więc uznaj to za radę :) Jestem ciekawa co będzie działo się dalej, dlatego w tym celu obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LBA! :D
    Więcej informacji tutaj:
    http://oh-arabella.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  6. No zaczyna się ciekawie i do tego tajemniczą Whitaker jest Emma Roberts :3 Będę czytać, mam nadzieję, że Isaac u Ciebie w opowiadaniu wystąpi. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy rozdział. Zaciekawiłaś mnie. Myślę, że zostanę tu na dłużej ;) Śliczny szablon. Kocham Teen Wolf. Świetnie piszesz. Czasami trochę się pogubiłam w tekście, ale to dobrze. Wzmacnia uwagę czytelnika ;)
    Pozdrawiam, M
    http://bo-zycie-to-nie-basn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam ten cytat na początku. <3

    W sumie nie oglądałam Teen Wolf, więc za bardzo nie wiem kto tam jest i co robi, ogólnie chodzi o wilkołaki, tak z tytułu wnoszę.
    Ten rozdział jest naprawdę ciekawy, interesująco napisany, no i nie czuję się piąte koło u wozu, nie rozumiejąc nic z tego co się dzieje. Podoba mi się, naprawdę. :)

    http://tyranniezgodny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń