poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 4




 ,,Śniła mi się we śnie rzeczy­wis­tość. Z jaką ulgą się obudziłem."


   Zgrzyt oraz szum wody tylko to dało się słyszeć w ciemności jaka panowała w lesie? W podziemiach miasta? Scott nie miał pojęcia, gdzie jest, ale to co go uradowało to fakt, że stoi o własnych siłach. Zrobił kilka kroków depcząc sterty gałązek. Dopiero, gdy trzask drewna wydobył się spod jego stóp zorientował się w całym otoczeniu. Był w Beacon Hills, bez dwóch zdań. Pamiętał ten układ drzew, a gdy zbliżył się jeszcze bardziej rozpoznał chlupot czystej jak kryształ cieczy. Przykucnął na brzegu, mocząc palce w chłodnej toni. Tylko co on tu robił? Rozejrzał się na boki szukając jakiegoś żywego organizmu, ale żadne z jego zmysłów nie wykryło obecności człowieka, a co dopiero zwierzęcia.
  Zakołysał się o mały włos nie wpadając do wody. Przytrzymał się wystającego kamienia, zdzierając z niego mecz i znieruchomiał na chwile. Na lekko chropowatej powierzchni był wyryty jakiś znak. Dwa trójkąty złączone tylko jednym wierzchołkiem oraz widniejący pomiędzy nimi księżyc przedstawiający pierwszą kwadrę. Co to może znaczyć? Przetarł dłonią wgłębienia, lecz zamiast je oczyścić pobrudził czarną mazią. Spojrzał na swoją dłoń, była cała pokryta tajemniczą substancją, a w słabym świetle zlewała się z ciemnym otoczeniem.
  Przeniósł wzrok na porywczą rzekę stwierdzając, że to ona zabarwia brzeg oraz wszystko inne na kolor nocy. Zanurzył rękę przyglądając się uważnie płynącej cieczy. Widniejące na niebie gwiazdy odbijały się od tafli tworząc przepiękny dywan składający się z masy święcących punkcików. Chciał się cofnąć, lecz poczuł, że wokół nadgarstka coś się zaciska. Jakby lina, na której miał zawisnąć. Szarpnął mocno, robiąc krok w tył. Jego oczom ukazała się ręka, tak samo czarna jak woda w strumieniu. Uścisk miała mocny można rzec, że niemal żelazny. Przestraszony pobudził wszystkie swoje zmysły do działania, a jego paznokcie powoli przemieniły się w śmiercionośną broń. Wbił ją w skórę przeciwnika, aż ten puścił i zniknął w mrocznej toni. W uszach dźwięczał mu dziwny pisk, który powoli przerodził się w wyraźne słowa. 
  -Wstajemy, wstajemy.
  Otworzył oczy, ale zamknął je natychmiastowo, widząc ostre światło. Zamrugał kilka razy, ponownie słysząc znajomy głos.
  -Budzimy się księżniczko-odparł Isaac, pochylając się nad nim i cmokając.   
  Scott od razu się ożywił, odsuwając z obrzydzeniem.
  -Co ty do cholery robisz?- spytał,  przecierając twarz.
  -Próbuje cię przywrócić do żywych- zaśmiał się cicho.- Masz szczęście, że się obudziłeś, bo ostatnią rzeczą jaką miałem zrobić to usta- usta.
   Skrzywił się, gdy to usłyszał, oparł plecami o szafkę i westchnął ciężko. Nie miał pojęcia  ile tak leżał nieprzytomny, ani co widział podczas utraty świadomości.  
   Rozejrzał się na boki stwierdzając, iż nadal znajduje się w gabinecie kliniki, lecz nigdzie nie spostrzegł doktora.
  -Gdzie Deaton?- spytał niemrawo.
  Chłopak usiadł na przeciwko niego, kładąc łokcie na kolanach. Odchylił do tyłu głowę, marszcząc brwi. Minęło parę sekund zanim mu odpowiedział, tak jakby myślał nad prawdziwą wersją.
   -Wcisnąłem mu kit, że zemdlałeś, bo nie jadłeś od wczoraj i nie masz sił.
   -Uwierzył?

   -Strzelam, że nie, ale poszedł do sklepu, zanim…- Isaac urwał, wąchając się.
   -Zanim co?- dopytywał.
   W jego oczach błysnęła iskierka niepokoju.
   -Zanim zacząłeś majaczyć i okaleczać się- dokończył, wbijając wzrok w jakiś martwy punkt.
   McCall z niedowierzaniem spojrzał na swoje ręce. Dopiero, kiedy dokładnie się im przyjrzał zauważył resztki jeszcze nie zagojonych ran. Były wszędzie na nadgarstkach, ramionach. Co się ze mną dzieję? Pomyślał zerkając na przyjaciela. Żal i poczucie winy ścignęło mu serce, gdy takie same ślady ujrzał na jego skórze.
   -Przepraszam- mruknął.
   Spuścił głowę, bo nie miał odwagi zerknąć wprost na chłopaka.
   -Nie ma sprawy- odpowiedział, niezbyt przekonującym tonem.
   Zapadła niezręczna cisza, sprawiając, że nagły trzepot skrzydeł za oknem wydawał się wręcz nie do zniesienia. Siedząc tak we dwójkę, pogrążeni we własnych myślach prawie zapomnieli o bożym w świecie, zanurzając się w swoich idealnych fantazjach.
   Scott oderwał wzrok od ciemnych trampek, po czym przeniósł go na zegar ścienny wskazujący godzinę 15.50. Przez całe 60 minut, jak nie więcej, świadomością kompletnie opuścił to miejsce lądując w pobliskim lesie.
   -Mogę cię o coś spytać?- ozwał się Lahey, marszcząc brwi.
   Przytaknął.
   -Kim jest Blake?
   -Kto?- mruknął zdezorientowany.
   -No… mówiłeś coś o jakiejś Blake, a na początku o Allison i że WRZASK jest zły- ostatnie słowa wypowiedział powoli i wyraźnie.
   -Nic nie pamiętam.
   Przeczesał palcami włosy, próbując coś z tego zrozumieć. Lecz nie ważne jak bardzo by wysilał swój mózg, nic nie przychodziło mu do głowy.



*** 



   Słońce powoli chowało się za pasmo wysokich drzew, gdy Stiles ponownie wyjrzał ze swojego poczciwego jeep’a, zerkając na duży ceglany dom. Znużony tym, że siedzi tu już od prawie dwóch godzin, spojrzał na ekran telefonu i zdziwił się nie zauważając połączenia od ojca. Widocznie ma dużo pracy. Pomyślał wzdychając. Położył dłonie na kierownicy, wystukując rytm do lecącej piosenki . Guns N' Roses - Paradise City.

   Rozejrzał się na boki dokładnie lustrując wnętrze auta. Na dywaniku pasażera zauważył papierek po batoniku. Schylił się po niego i niemal nie podskoczył z radości orientując się, iż jego znalezisko jest w nienaruszonym stanie. Oparł się wygodnie, otwierając opakowanie oraz kiwając się w rytm dość ostrej muzyki.
   Przedzierające się przez konary promienie słońca oświecały drogę oraz maskę samochodu. Dokładnie jak w piosence, Stiles poczuł się jak w raju. Coraz energiczniej wystukując rytm, wziął duży gryz. Swoje dłonie przeniósł na deskę rozdzielczą wyobrażając sobie perkusje. Walił w nią coraz szybciej i zapewne zrobiłby to do końca utworu, gdyby nie ciche stukanie w szybę. Przestraszony przyciszył radio, z niedowierzaniem spoglądając na postać uśmiechającą się przyjaźnie.
   -Yyy… Cześć- odezwał się, kiedy szyba zjechała na sam dół.
   Dziewczyna przechyliła głowę, przyglądając się mu. Nie wiedział ile zdołała zobaczyć, ale na pewno wystarczająco dużo, aby pomyślała o nim, że jest wariatem.
   -Stiles, prawda?- spytała, próbując się nie śmiać.
   -Tak. Co u ciebie słychać?
   -Mam do ciebie małe pytanko- odparła Raven, mrużąc oczy.
   W jednej chwili jej wyraz twarzy zmienił się z rozbawionego na chęć mordu.
   -Dlaczego od dwóch godzin gapisz się na mój dom?- skrzyżowała ręce na piersi.

   Otworzył usta by jakoś się wytłumaczył, ale nie wydał z siebie żadnego dźwięku.
   -Zepsuł ci się samochód?
  Kiwnął głową. Samochód! No właśnie samochód!
   -Nie chce zapalić i czekam na tatę- odparł w końcu, zadowolony z faktu, iż wybrnął jakoś z sytuacji.
   Fakt faktem dzięki nowej, tajemniczej dziewczynie, ale zbył tą informacje jak najszybciej, samemu przypisując sobie zwycięstwo.
   -Otwórz maskę- rzuciła obchodząc jeep’a.
   Zaskoczony oraz stremowany wychylił się.
   -Wiesz nie potrze…
   -Otwórz, zaufaj mi- przerwała mu, w jej tonie była utkwiona nutka surowości.
   Posłusznie wykonał polecenie, po czym dołączył do niej.

   -Znasz się na samochodach?- spytał, obserwując jak brunetka majstruje przy samym sercu maszyny.
   -Mój brat był mechanikiem- mruknęła.
   Stilinski zaśmiał się cicho.
   -Był? Zrezygnował z tej fuchy?
   Whitaker oparła ręce o karoserie, wstrzymując oddech, jakby nie chciała czegoś ujawnić, co sprawiało, że ta z pozoru bezbronna nastolatka wzbudzała w nim nie małe podejrzenia.
   -Nie żyje- wykrztusiła z siebie te parę dźwięków, z wielkim bólem.
   W jednej chwili zrobiło mu się głupio, ale z drugiej strony zauważył wielki plecak leżący koło opony, z którego wystawało cos dziwnego.
   -Nie wiedziałem- wymamrotał, zdobywając się na współczujący ton.
   Zrobił dwa kroki w bok, by lepiej przyjrzeć się przedmiotowi. Już prawie zidentyfikował swój cel, lecz przerwał mu klakson nadjeżdżającego wozu policyjnego.
   -Mój drogi synu- zaczął szeryf zatrzymując się tuz obok nich. –Możesz mi powiedzieć, dlaczego jeszcze nie jesteś w domu?
   Zakłopotana Raven wytarła brudne ręce w jeansy, przytaknęła mężczyźnie na powitanie, po czym jak najszybciej ulotniła się z ich towarzystwa.
   -Odstraszyłeś ją- rzucił brunet, odprowadzając wzrokiem szczupłą sylwetkę, póki nie zniknęła w głębi lasu.


-----------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, ze się podoba :D troche nad nim posiedziałam, ale i tak chyba wyszedł krótki. Ahhh... No nic bardzo proszę o zostawienie komentarza z opinią i do nastepnego :*

Całuje xoxo

10 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma sprawy , dzięki temu napewno się popprawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, jak obiecałam, wszystko przeczytane i przeanalizowane. Może na początek zacznę od błędów, a potem przejdziemy do innych rzeczy. To, co zapiszę, to już poprawione fragmenty, błędy na pewno odnajdziesz sama.
    Rozdział 1.
    "uczucia są jak wilki, te, które nakarmisz, przetrwają", "przez gęste listowia lasu, oświetlając ekran", "brunet co chwilę mrużył oczy, by przyjrzeć", "zakołysał się na stopach, rozglądając się na boki, raz po raz zatrzymując wzrok", "przygryzł dolną wargę, wystukując", "wyświetlacz telefonu, tym razem", "lekko podskoczył, zwracając przy tym", "Scotta McCall, najlepszego przyjaciela", teraz spora uwaga dotycząca dialogów - przy każdym należy użyć tzw. pauzy dialogowej, co pokażę ci na przykładzie: " - Możecie trochę szybciej? Za dziesięć minut zaczynamy lekcje - odparł", "Derek Hale, uzdolniony w równym stopniu, co nastolatek, mruknął coś do siebie, krzyżując", "teatralnie oczami, próbując skupić", "wrażenie, jakby", "gwałtownie głową, by oczyścić", "spytał McCall, wyrzucając", "wracając do pytania, myślisz, że każdy, kto wprowadzi się do", "urwał, czując", "niepotrzebnie", "mruknął wilkołak, stukając", "musimy lecieć, gdybyś się czegoś dowiedział, daj nam znać", "niedaleko", "mężczyzna' odprowadzając ich", "nieuniknione oraz, co gorsza, o kolejnym wezwaniu rodziców (do szkoły?)”, "co nie za dobrze mu wychodziło, bo oceny i tak sypały się o stopień, czy dwa", "pustej, jak na razie", "syknął brunet, widząc", "niemałe", "spytał, przyglądając się małej blaszce wiszącej koło drzwi", "oczy, by dostrzec", "Stilinski, wystawiając", "poza", "dzień dobry, proszę pana", "szeryf, nie spuszczając", "w szkole, tylko Scott", "już spóźnieni, to co", "piskiem opon, nie zważając", "pola widzenia, wilkołak", "szaleni, zwalniając", "parkingu, by", "najciszej, jak", "spóźnienie, coś nas zatrzymało", "zaczął, zbliżając", "i, jak gdyby nigdy nic, usiadł", "przyjaciel, jednak", "czterdziestce, zajął miejsce, bardziej uważając", "no dobrze, McCall, proszę mi powiedzieć wszystko, co wiesz", "zamarł, słysząc", "pierwsza myśl, która nawiedziła jego umysł to to, że", "canis, oznaczającego psa", "zamieszkania są", "watahą, potrzebuje", "oczach, widocznie", "wzrok, kreśląc", "odezwał się dumny nauczyciel, wracając".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział 2.
      "niezadane pytania, przez co", "niespokojnie na swoim miejscu, kopiąc", "mężczyzna, spoglądając", "odparł, poprawiając", "prychnął, słysząc", "czaszką, nie dając", "razy, przyglądając się", "uczniowe' zostawiając", "wilkołaka, sprawił", "teraz, jeśli się nie mylił, miał", "niepotrzebnych", "rękaw, wyprowadził", "dobra, o co", "Stiles, uśmiechając", "mięśniaków, robiąc", "szatni, przedzierając", "odparł, przeczesując", "usta, by", "coś, czego nie powinien", "kroków, brzmiało", "plecak, o mało go", "amoku, ignorując", "kroku, widząc", "delikatne, jak", "schowku, wyjmowała", "nerwy, trzymając", "omamy, tylko", "ziemię,, dodatkowo uderzając", "wytrącona", "oczami, kręcąc", "mu", "ogóle, jestem", "go, wpatrując", "reakcję bruneta", "coś, co pompuje", "ja nie żartuję", "niechętnie, krzywiąc", "to, co zobaczył na korytarzu, nieźle", "czy ty, do jasnej cholery, znasz", "głową, szykując", "biegiem, zwinnie omiajając", "15, przygniatając", "wiruje, niepozwalając", "razy, ldsuwając", "czerwono-czarną".
      Rozdział 3.
      "śmierć, boimy się", "tym, jak staranował jednego z zawodników z drużyny, o mało nie", "karę", "ujmując to ściślej, musiał", "wysiłek, dmuchając", "szatni, zrzucając", "na chwilę", "zażartował, opierając", "odparł, już", "oczy, ciesząc", "rękę, zachęcając, by", "imię, wypowiadane przez Allison, jak jakąś", "tonację", "niego, zakręcając", "przytaknął, spoglądając", "(bez kontrolnie) przejechał językiem", "szlag - zaklnął", "kumpla, kierując", "oznajmił, zakładając", "usłyszał [...] kurz" - nie da się usłyszeć kurzu, "szybko, może", "czasopisma, posyłając", "psa, wpuszczając", "zapomnieć to, co", "na chwilę", "bliska osoba, jest", "ślinę, przeczesując", "pracę", "dziękuję", "wariatem, albo", "coś", "oczy co chwilę mu się przymykały, choć wytrwale z tym walczył", "szpony, była".

      Usuń
    2. Rozdział 4.
      "Śniła mi się rzeczywistość", "szum wody - tylko", "ciemności, która", "to, co go", "kroków, depcząc", "stóp, zorientował", bardziej, rozpoznał", "boki, szukając", "się, o mały", "mech", 'na chwilę", "księżyc, przedstawiający", "na rwącą rzekę, stwierdzając, że", "rękę, przyglądając", "gwiazdy' odbijały", "tafli, tworząc", "czarna, jak woda", "mocny, można", "je natychmiast", "się, księżniczko", "próbuję", "zrobić, to usta-usta", "boki, stwierdzając", "naprzeciwko", "przyjrzał, zauważył", "niezagojonych", "dzieje", "pomyślał, zerkając", "ściągnęło", "myślach, prawie", "miejsce, lądując", "odezwał", "nsię, nie zauważając", "pomyślał, wzdychając", "boki, dokładnie", "radości' orientując", "słońca, oświecały", "rozdzielczą, wyobrażając", "perkusję", "usta, by", "informację", "rzuciła, obchodząc", "karoserię", "niemałe", "te pare", "coś', "szeryf, zatrzymując", "tuż", "

      To by było na tyle, co nie zmienia faktu, że interpunkcja u ciebie leży. Radziłabym poczytać trochę o imiesłowach i przecinkach oraz o "nie" z różnymi częściami mowy. Nie mówię tego złośliwie, po prostu mi też kiedyś ktoś tak powytykał błędy i tylko dzięki temu nauczyłam się tych zasad.
      Pomijając błędy, opowiadanie jest całkiem ciekawe. Po komentarzach zorientowałam się, że to ff Teen Wolf. Osobiście, nazwę słyszę po raz pierwszy. Nie wiem o czym jest ten serial, co się w nim dzieje, jacy są bohaterowie. Dlatego na twoje opowiadanie patrzę jako swojego rodzaju opowiadanie autorskie. Podoba mi się pomysł z ukochaną powracającą zza grobu, wizjami i strachem - czyli uczuciami, które nawet wilkołak, a do tego samiec Alfa, powinien posiadać. W wielu historiach istoty nadprzyrodzone są zbyt przerysowane, zbyt niepokonane. Tutaj tak nie jest, wataha się wspiera, razem chroni obietnicę.

      Usuń
    3. Co do samych postaci, wydaje mi się, że trochę za słabo je przedstawiłaś. Ciężko dopasować mi imiona do nazwisk, a te do zachowań. To Stalinski ma wizje? A McCall jest jego przyjacielem? Zakładając, że działa to w taki sposób, to Stalinski wydaje się być lepiej wykreowanym, niż McCall, bohaterem. Radziłabym mimo wszystko wprowadzić do bloga więcej opisów postaci i nadać im jakiś charakterystycznych cech, które świadczyłyby o danej osobie.

      Co do świata przedstawionego. Może nie jest to najlepsza wersja , maką czytałam, ale napewno radzisz sobie z tym lepiej, niż z kreowaniem postaci. Bez wątpienia jestem w stanie wyobrazić sobie miejsca, o których piszesz. Nie tylko miejsca, ale niemalże dźwięki, które towarzyszą bohaterom. Twoje opisy wpływają niejako na mój odbiór świata i sięgają po moje zapasy wyobraźni. Za to spory plus.

      Pomijając błędy, piszesz spójnie i logicznie. Czytałoby się szybko, gdyby nie rażące w oczy źle postawione przecinki. Radziłabym, abyś może poszukała sobie jakiejś bety? Znajomość interpunkcji, przyszłaby wtedy z czasem.
      Pozdrawiam,
      Sophie EveEve

      Usuń
  4. Boski, tak jak poprzednie ☺ liczę, że kolejny pojawi się szybko. Weny kochana ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej.
    Przybywam, przeczytałam i połknęłam haczyk, bo coraz bardziej wciągam się w tą historię.
    Na początek to, czego nie lubię, czyli pozwól mi na dwie uwagi: "nie ważne" pisze się razem. Po drugie, "przyglądając się mu" brzmi średnio stylistycznie dla mnie. Ale "przyglądając mu się" byłoby okej.
    A teraz do milszych spraw:
    bardzo ciekawi mnie sytuacja z utratą przytomności. To znaczy, cała ta wizja, znak... to wszystko jest bardzo tajemnicze i jakby mroczne. Podoba mi się to bardzo i mam nadzieję, że w następnych rozdziałach się to rozwiąże.
    Co jeszcze zauważyłam: unikasz powtórzeń. Masz duży zasób słów i na samym początku zamiast wciąż pisać o rzece używasz wielu określeń. I chwała Ci za to! To naprawdę dobrze się czyta.
    Życzę Ci dużo weny.
    Pozdrawiam,
    candlestick z crownsjewel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. WRZASK jest zły? pierwsze co myślę: WICKED IS GOOD <3
    super, naprawdę :D czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten blog i pomysł na tą historię jest niesamowity!
    Gorąco zachęcam cię do zgłoszenia bloga do rejestru blogów:
    "Czytać znaczy żyć drug raz".
    http://czytac-zyc-drugi-raz-rejestrblogow.blogspot.com/

    Rejestr powstał niedawno i zachęca do rozpowszechniania niesamowitych prac.

    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń